EcoZiemianin - czyli w poszukiwaniu wyluzowanego życia
  • Menu tygodnia
  • Karol K. i reszta
    • Luz w wielkim mieście. >
      • Miejskie impresje
    • Kriszna Lenin z Ogarów
    • Kącik filatelistyczny
  • Sushi w bigosie
    • O trawach różnych >
      • Kasza czy makaron
      • Chleb i s-ka
      • Słodkie co nie co
    • Poradnik roślinożercy
    • Korzenny świat >
      • Wiedźmy i zielsko
      • Ocet, cukier, sól
      • Miodowe impresje i dygresje
      • Trunki szlachetne
    • Słownik mięsożercy >
      • Kura, krowa i s-ka.
    • Wety, pikle i arcydzieła różne >
      • Z lasu
    • Dygresje zamorskie
  • Park łowiecki
    • Tajemne życie gleby
    • Wyszynk w zaroślach >
      • Orkisz w tarninie
    • Winnica i arboretum
    • Wiryndarz i herbarium >
      • Herbarium
    • Życie według Jerry'ego
  • Extreme survival
    • Lolita i Margerita
    • Unplugged
    • Extremalna garkuchnia
  • Szerszenie czy osły
  • De Luxe
    • Pachnidła i amulety
    • Podróże w czasie i przestrzeni

Lipiec w życiu Jerry'ego

7/2/2016

0 Comments

 
Picture
W lipcu zaczyna się czas wielkiego ogrodowego żarcia, który potrwa aż do października. Mamy sałatę, rzodkiewki, rzepę, pietruszkę, szpinak, czereśnie. Wszystkie te składniki można mieszać ze sobą w dowolnych kombinacjach, doprawiając do smaku musztardą. Poza tym oczywiście zajmujemy się także pracami ogrodowymi np. podpieramy ciężkie od owoców gałęzie drzew. Ma to zastosowanie zwłaszcza kiedy uprawiamy na drzewie dynię olbrzymią. Wtedy podpieramy takie drzewo naprawdę solidnym palem. Z innych konstrukcji ogrodowych przykrywamy czereśnie siatką, żeby ochronić je przynajmniej częściowo przed szpakami, oraz nabijamy gruszki w butelkę. Gruszki nabijamy w butelkę jak jeszcze przeciskają się przez szyjkę, a kilka miesięcy później zrywamy i zalewamy alkoholem, otrzymując w ten sposób pyszny likier gruszkowy. Uwaga, do nabijania gruszek w butelkę nadają się tylko zwykłe butelki z białego szkła. Jakiekolwiek nabijanie gruszek w termos nie daje oczekiwanych rezultatów (chociaż powinno, bo gruszce w ten sposób jest teoretycznie cieplej i przytulniej).

W lipcu zajmujemy się ponadto budowaniem konstrukcji ogrodowych. Osoby konserwatywne mogą w tym czasie zbudować sobie płotek, albo huśtawkę, a jak ktoś ma więcej fantazji to może spróbować zbudować samolot. W lipcu ponadto regularnie kosimy trawnik. Podobno są ludzie, którzy czerpią z tego nawet przyjemność, ale czerpanie przyjemności z koszenia nie jest normalne.          

Teraz przejdę do wysoce skomplikowanej czynności jaką jest wybielanie cykorii. Cykorię wybielamy przykrywając ją doniczką, albo talerzem na dwa tygodnie. Odpowiadając na pytanie po co wykonuje się tak dziwaczną czynność - odpowiadam, żeby cykoria nie była gorzka. Przetrzymanie jej w ciemnościach dobrze wpływa na jej słodkość. Nie potrafię niestety wytłumaczyć dlaczego nazywa się to wybielaniem, a nie dosładzaniem.

W lipcu siejemy też rzeczy, które planujemy zbierać w listopadzie czyli pietruszkę, roszpunkę i rzodkiew zimową. Ponadto robimy porządek z truskawkami, które już się nam skończyły. Bezlitośnie wyrywamy krzaki truskawek, które mają więcej niż 3 lata. Przycinamy też maliny, które już owocowały. Jeśli po tym wszystkim zostanie nam jeszcze trochę czasu i ochoty na porządkowanie to ostatecznie możemy poobrywać sobie jeszcze zeschłe kwiaty.    

0 Comments

Dermatologiczne dylematy po Ascot (porady Genoveffy)

6/28/2016

0 Comments

 
Picture
Jeśli po wystawianiu cery zbyt długo na słońce, siedząc na honorowej trybunie w Ascot,  okazało  się, że cera jest nieświeża. Co gorsza twoja cera była już nieświeża, kiedy siedząc na wspomnianej trybunie pozowałaś do robionych do plotkarskich czasopism fotografii co odkrywasz wertując wspomniane plotkarskie czasopisma w poszukiwaniu wspomnianych fotografii. Do tego obok nieskazitelną cerę prezentuje trzecia żona twojego piątego męża. Nie wpadaj w desperację i nie wykupuj całego nakładu. W dobie Internetu usunięcie zdjęć twojej nieświeżej cery jest po prostu niewykonalne. Zamiast tego spróbuj swoją cerę odświeżyć za pomocą niezawodnych ziołowych sposobów.        
Przede wszystkim dla cery suchej zalecana jest maseczka w postaci papki z siemienia lnianego sporządzona z pół szklanki utłuczonego siemienia lnianego zalanego wrzątkiem. Po wystudzeniu należy nakładać papkę na twarz, a po 20 minutach zmyć.
Regenerację naskórka przyśpiesza także sok ze świeżych liści babki, a maseczka z rozgniecionych poziomek regeneruje i rozjaśnia cerę.
Rozjaśnia cerę także sok z chrzanu, który ponadto usuwa piegi. Z kolei do odtłuszczenia cery należy użyć naparu ze skrzypu.
Na koniec gdy cera doprowadzona jest już do porządku korygujemy jeszcze spierzchnięte wargi za pomocą okładów z świeżych nasion kozieradki pospolitej i zanurzamy je z satysfakcją w dobrze zasłużonym kieliszku szampana. Dom Perignon oczywiście.  



0 Comments

Wszystkie sekrety czarnego bzu.

6/22/2016

0 Comments

 
Picture
Nie od dzisiaj wiadomo, że czarny bez to diabelski wynalazek. Przyciąga muchy i złe demony, przy czym muchy tylko kiedy kwitnie, a złe demony stale. Do przesądów odnośnie czarnego bzu należy się jednak odnosić z dystansem bo wyglądają na zwykłą niekonsystentną ściemę.
Z jednej strony to niby krzewów czarnego bzu nie wolno było wycinać, ani nawet uszkadzać i w ogóle najlepiej było omijać je z daleka (najlepiej ściągając jeszcze czapkę z głowy, żeby się ukłonić), ale z drugiej strony w różnych zwyczajach ludowych przewija się wykorzystanie najrozmaitszych części czarnego bzu, więc wychodzi na to, że niby nie wycinać/nie uszkadzać/nie dotykać, a jednak skądś składniki na różne specyfiki z czarnego bzu się brało.
Tak czy inaczej mimo iż uszkodzenie krzaka czarnego bzu groziło w najlepszym wypadku wrzodami na plecach, a w najgorszym śmiercią całe pokolenia pracowicie oskubywały krzaki, żeby następnie eksperymentować z produkcją różnego rodzaju syropów, win i nalewek. Wino z czarnego bzu musiało być nawiasem mówiąc dość powszechne bo było na tyle tanie, że używano go do fałszowania znacznie droższego wina z winogron.
Fałszerstwo było na tyle skuteczne, że nikt się nie połapał do czasu aż pewien osobnik oświadczył, że przez konsumpcję wina (z winogron) wyleczył się z reumatyzmu. Po wykluczeniu, że coś mu się przywidziało w pijackim amoku sprawę zbadano dokładnie i wyszło, że rzeczywiście wyleczył się z reumatyzmu, ale nie dzięki konsumpcji wina z winogron, ale wina z czarnego bzu, którym je sfałszowano. W ten sposób przetwory z czarnego bzu ze stołu trafiły też do apteczki. Jak się wkrótce okazało przetwory z czarnego bzu działają  nie tylko na reumatyzm, ale też napotnie, przeciwgorączkowo, moczopędnie i wykrztuśnie.

0 Comments

Mroczne tajemnice Benedictine

6/15/2016

0 Comments

 
Picture
Zielonożółty aromatyczny płyn, który piecze w gardle (w końcu na ponad 40% alkoholu) to Benedictine, jeden z najsłynniejszych na świecie likierów korzenno-ziołowych. Jego sposób produkcji jest ściśle strzeżonym sekretem, mogą ją znać jednocześnie tylko 3 żyjące osoby. Oryginalna recepta opracowana została w XVI-wiecznym klasztorze benedyktynów we francuskiej miejscowości Facamp, początkowo jako mikstura przywracająca siły chorym. Z klasztoru likier trafił na królewski dwór, sekret recepty pozostał jednak znany wyłącznie mnichom z Fecamp. Kiedy wybuchła rewolucja francuska i klasztor został zniszczony wydawało się, że recepta na zawsze przepadła.  

Siedemdziesiąt lat później francuski przedsiębiorca i kolekcjoner sztuki o tematyce religijnej Aleksander Le Grand odnalazł zaginioną recepturę i na jej podstawie rozpoczął produkcję zielonożółtego trunku w przypominającej pałac fabryce wzniesionej w okolicy dawnego klasztoru. Być może jednak duchom mnichów nie podobało się iż ktoś używa ich przepisu, gdyż cztery lata po wzniesieniu pałacu wybuchł w nim pożar, który kompletnie go zniszczył. Aleksandra Le Grand nie odstraszyło to jednak i na tym samym miejscu wzniósł jeszcze bardziej okazałą budowlę, którą można oglądać do dziś.

Jak już pisaliśmy oryginalny skład likieru Benedictine składający się 27 rodzajów różnych roślin znają jedynie 3 osoby na świecie (do których niestety się nie zaliczamy). Jednak gdyby ktoś chciał sporządzić sobie własny napitek przypominający słynny likier to polecamy (umieszczony obok) przepis na likier benedyktyński pochodzący z doskonałej książki "Doświadczone sekreta smażenia konfitur i soków oraz robienia konserw, galaret, marmolad, lodów, wódek, likierów,nalewek, ratafij, najrozmaitszych konserw owocowych w spirytusie i occie, owoców suszonych w cukrze itp przez Florentynę i Wandę "



0 Comments
Forward>>
    Dla prawdziwych biurowych macho, którzy nieśmiało marzą aby sprawdzić się na dzikiej prowincji
    i dla tych, którzy nierozważnie podjęli już taką desperacką próbę

    EcoLuz
    Extreme survival
    Wyszynk w zaroślach
    Orkisz w tarninie
    Sushi w bigosie
    Szerszenie czy osły
    Wiedźmy i zielsko
    Trunki szlachetne

    Punkt widzenia
    Luz w wielkim mieście
    Kriszna Lenin z Ogarów
    Życie według Jerry'ego


    EcoZiemianin jest projektem Kapituły Wielkiego Kalesona

    Archives

    August 2016
    July 2016
    June 2016

    Categories

    All

    RSS Feed

Powered by Create your own unique website with customizable templates.
Photo used under Creative Commons from boliston