W co lepszych restauracjach na przystawkę podawano jakiś czas temu oliwki. Zielone, albo czarne ułożone na talerzu z towarzyszącymi wykałaczkami konkurowały z suszonymi pomidorami i pieczywem, które można było maczać dla smaku w oliwie. Jedzenie takich oliwek powodowało tylko jeden kłopotliwy problem czyli co zrobić z pestką. Połknąć było niezdrowo, a odłożyć na talerz głupio, zwłaszcza że kelnerzy patrzyli się dziwnie nawet jeśli pomyliło się kieliszek do wina z kieliszkiem do wody. Inne restauracyjne wspomnienie o oliwkach to przedziwna potrawa z makaronem serwowana gdzieś na szwajcarsko - włoskiej granicy. Zamówiona została drogą eksperymentu z menu w którym żadna z nazw potraw nie mówiła absolutnie nic. Takie eksperymentowanie czasem co prawda kończy się niewypałami (zamówiona kiedyś potrawa o wyrafinowanej nazwie okazała się pospolitą golonką), ale potrawa która wjechała na stół składająca się z makaronu z oliwkami nie była zła. Trzecie wspomnienie jest tym razem natury domowej. Wiąże się z wielkim słojem z gigantycznymi zielonymi oliwkami otrzymanym kiedyś w prezencie. Słój ledwie dawał się unieść i prawie nie mieścił się w lodówce, ale po trwającej przez dwa tygodnie oliwkowej uczcie, którą zapewnił pozostały miłe wspomnienia. Na koniec tych wspomnieć wypadałoby dać jakiś przepis z oliwek przedstawiamy więc Penne Toscana, które stanowi zdaje się jakąś fantazję na temat potrawy opisanej we wspomnieniu drugim. Potrzebne będzie 8 szklanek wody, 5 łyżek oliwy (oczywiście z oliwek), 2 łyżki soli gruboziarnistej, ok. 1/2 kg makaronu penne (chociaż jak się uprzeć może być też inny), ząbek czosnku, 2 średnie pomidory, pół szklanki drylowanych czarnych oliwek, 1 szklanka białego wina, ok. 1/2 kg kurczaka, 1/2 szklanki tartego parmezanu, pieprz, świeża bazylia. W wodzie z odrobiną oliwy i soli gotujemy makaron. Na tym krótkim epizodzie rola makaronu się kończy i zabieramy się za robienie sosu. Do rozgrzanego rondla wrzucamy posiekany czosnek i 3 łyżki oliwy. Smażymy ciągle mieszając ok. 2 min, a następnie wlewamy wino i wrzucamy kurczaka i gotujemy kolejne 5 min. Dodajemy przyprawy. Sos przekładamy do dużej miski do której wsypujemy makaron i połowę porcji parmezanu. Całość mieszamy. Po wymieszaniu posypujemy pozostałym parmezanem i podajemy zanim ostygnie. Przepis pochodzi z książki Avnera Laskina "Oliwki", zmodyfikowany trochę na podstawie własnych doświadczeń i przemyśleń.