|
Nikt nie jest doskonały czyli o pudłach
W różnych takich książkach o utrzymywaniu perfekcyjnego porządku podawane są liczne porady na sprzątanie i segregowanie wszystkiego. Do tego wszystko to zilustrowane jest obrazkami na których uśmiechnięta pani domu w idealnie czystym fartuchu demonstruje oznaczone haftowanym monogramem ścierki do podłóg.
Lektura takich poradników każdego wpędzić może w depresję i alkoholizm z powodu własnej niedoskonałości. Jak to możliwe że w książkach jest napisane, że buty należy skatalogować i posegregować, każdą parę upchnąć w osobnym pudełku, a pudełko oznaczyć zdjęciem butów, a tymczasem we własnym przedpokoju walają się pomieszane stosy butów, z tego nie wszystkie do pary. Po przemyśleniu, bądźmy jednak szczerzy, perfekcyjny porządek nie jest naturalnym stanem ani człowieka, ani przyrody.
Weźmy na przykład takie rośliny. Poza wystrzyżonymi żywopłotami żadna roślina nie rośnie symetrycznie, ani pod linijkę. Gałęzie i liscie wypuszczane są na wszystkie strony, czasem coś się złamie, albo uschnie i roślina tego nie sprząta. Z drugiej strony jednak jakieś tam zasady są zachowane. Gałęzie nie rosną na wszystkie kierunki tylko raczej w górę, raz na rok odbywa się wielkie zrzucanie liści (co można uznać za zabieg higieniczny). Jednym słowem porządek jest, tylko z umiarem.
Przechodząc z bałaganiarskich roślin na bałaganiarski homo sapiens rekomendujemy na początek utrzymywanie porządku za pomocą pudeł tj. pudło na papiery, pudło na drobiazgi,pudło na kalosze, pudło na trampki, pudło na sandały itp. Do pudeł można upchać wszystko względnie szybko wszystko co nie wiemy gdzie położyć, unikając zbędnej frustracji. Zawartość pudeł można raz na jakiś czas segregować układając ich zawartość na właściwe miejsce. Pudła możemy sobie dobrać naprawdę ozdobne, pasujące do wystroju pokoju, albo w kilku kolorach, żeby łatwiej było się zorientować w czym co upchnęliśmy.
W ten sposób stajemy się względnie zadowoleni oraz uporządkowani i nie frustrują nas dłużej różne perfekcyjne panie domu i ich poradniki.
PS. Oczywiście powyższa porada nie dotyczy upychania w pudłach czegokolwiek w czym może zalęgnać się robactwo. Brudne talerze wrzucamy do specjalnego pudła, które nazywa się zmywarka i natychmiast po napełnieniu ją włączamy.
Lektura takich poradników każdego wpędzić może w depresję i alkoholizm z powodu własnej niedoskonałości. Jak to możliwe że w książkach jest napisane, że buty należy skatalogować i posegregować, każdą parę upchnąć w osobnym pudełku, a pudełko oznaczyć zdjęciem butów, a tymczasem we własnym przedpokoju walają się pomieszane stosy butów, z tego nie wszystkie do pary. Po przemyśleniu, bądźmy jednak szczerzy, perfekcyjny porządek nie jest naturalnym stanem ani człowieka, ani przyrody.
Weźmy na przykład takie rośliny. Poza wystrzyżonymi żywopłotami żadna roślina nie rośnie symetrycznie, ani pod linijkę. Gałęzie i liscie wypuszczane są na wszystkie strony, czasem coś się złamie, albo uschnie i roślina tego nie sprząta. Z drugiej strony jednak jakieś tam zasady są zachowane. Gałęzie nie rosną na wszystkie kierunki tylko raczej w górę, raz na rok odbywa się wielkie zrzucanie liści (co można uznać za zabieg higieniczny). Jednym słowem porządek jest, tylko z umiarem.
Przechodząc z bałaganiarskich roślin na bałaganiarski homo sapiens rekomendujemy na początek utrzymywanie porządku za pomocą pudeł tj. pudło na papiery, pudło na drobiazgi,pudło na kalosze, pudło na trampki, pudło na sandały itp. Do pudeł można upchać wszystko względnie szybko wszystko co nie wiemy gdzie położyć, unikając zbędnej frustracji. Zawartość pudeł można raz na jakiś czas segregować układając ich zawartość na właściwe miejsce. Pudła możemy sobie dobrać naprawdę ozdobne, pasujące do wystroju pokoju, albo w kilku kolorach, żeby łatwiej było się zorientować w czym co upchnęliśmy.
W ten sposób stajemy się względnie zadowoleni oraz uporządkowani i nie frustrują nas dłużej różne perfekcyjne panie domu i ich poradniki.
PS. Oczywiście powyższa porada nie dotyczy upychania w pudłach czegokolwiek w czym może zalęgnać się robactwo. Brudne talerze wrzucamy do specjalnego pudła, które nazywa się zmywarka i natychmiast po napełnieniu ją włączamy.
O biurowej kuchni
Kuchnia w biurze jest tak samo ważna jak gabinet szefa. Główne wyposażenie kuchni to ekspres do kawy i lodówka ze śmierdzącym żarciem do którego nikt się nie przyznaje i kartonikami z mlekiem opisanymi inicjałami właścicieli. Po pewnym czasie część kartoników z mlekiem jednak znika (czasem wypita przez osoby nie będące ich właścicielami), a reszta awansuje jednak do kategorii śmierdzące żarcie,do którego nikt się nie przyznaje.
Czasami w biurowych kuchniach trafiają się jeszcze inne dobra konsumpcyjne tj. firmowa herbata w kilku rodzajach, albo firmowe przekąski. Te ostatnie trafiają się co prawda głownie w kuchniach dyrekcji czy innego zarządu, które są zwykle zamykane na klucz strzeżony przez bojowo nastawioną sekretarkę.
Kuchnia służy głownie do wymiany plotek , narzekania i przechwalania się zdjęciami z urlopu. W tym celu należy udać się do biura w towarzystwie współpracowników, albo liczyć na to, że w kuchni jakichś współpracowników się spotka.
Ponieważ ten wpis nie ma być poświęcony jedynie kuchennym opowieściom, ale też praktycznym poradom podajemy kilka zastosowań dla rzeczy, które zawsze można znaleźć w biurowej kuchni.
Zacznijmy więc od papierowych ręczników, którymi można wyczyścić sobie ekran od monitora. Najpierw czyścimy ręcznikiem zwilżonym w płynie do mycia naczyń (też jest w kuchni), a potem wycieramy suchym ręcznikiem.
Zużyte torebki z herbaty możemy użyć do ulżenia zapuchniętym od patrzenia się na monitor oczom. W tym celu jeszcze wilgotne torebki kładziemy na powieki na 5-10 minut.
Przechodząc do czyszczenia butów. Buty skórzane możemy wyczyścić skórką od banana (pocierać żółtą stroną), a zamszowe przez potrzymanie w parze nad gotującym się czajnikiem.
Jeśli chcemy się podlizać sprzątaczce to oferujemy jej starą cytrynę, która przekrojona na pół doskonale usunie kamień z umywalki, ewentualnie puszkę coli, która równie doskonale wyczyści toaletę.
Czasami w biurowych kuchniach trafiają się jeszcze inne dobra konsumpcyjne tj. firmowa herbata w kilku rodzajach, albo firmowe przekąski. Te ostatnie trafiają się co prawda głownie w kuchniach dyrekcji czy innego zarządu, które są zwykle zamykane na klucz strzeżony przez bojowo nastawioną sekretarkę.
Kuchnia służy głownie do wymiany plotek , narzekania i przechwalania się zdjęciami z urlopu. W tym celu należy udać się do biura w towarzystwie współpracowników, albo liczyć na to, że w kuchni jakichś współpracowników się spotka.
Ponieważ ten wpis nie ma być poświęcony jedynie kuchennym opowieściom, ale też praktycznym poradom podajemy kilka zastosowań dla rzeczy, które zawsze można znaleźć w biurowej kuchni.
Zacznijmy więc od papierowych ręczników, którymi można wyczyścić sobie ekran od monitora. Najpierw czyścimy ręcznikiem zwilżonym w płynie do mycia naczyń (też jest w kuchni), a potem wycieramy suchym ręcznikiem.
Zużyte torebki z herbaty możemy użyć do ulżenia zapuchniętym od patrzenia się na monitor oczom. W tym celu jeszcze wilgotne torebki kładziemy na powieki na 5-10 minut.
Przechodząc do czyszczenia butów. Buty skórzane możemy wyczyścić skórką od banana (pocierać żółtą stroną), a zamszowe przez potrzymanie w parze nad gotującym się czajnikiem.
Jeśli chcemy się podlizać sprzątaczce to oferujemy jej starą cytrynę, która przekrojona na pół doskonale usunie kamień z umywalki, ewentualnie puszkę coli, która równie doskonale wyczyści toaletę.
Jaka roślina na biurko?
Swego czasu najpopularniejszą rośliną biurową była paprotka. Paprotka była tak popularna jako roślina ozdobna,ze paprotkami zaczęto określać także osoby które tez były ozdobne,ale poza tym ich obecność nic nie wnosiła.
Z tego powodu paprotka w epoce politycznej poprawności stała się passe. Polityczna poprawność zakłada,że jak czyjaś obecność nic nie wnosi to też wnosi tylko wnosi inaczej. Z tego powodu pojawili się też "piękni inaczej" i "inteligentni inaczej"(dawniej brzydcy i głupi).
Poniżej przedstawiamy propozycje roślin które można trzymać na biurku od kiedy paprotka stała się passe. W ten sposób udekorować można biurko "paprotką inaczej".
Propozycja pierwsza czyli pomidorek.
Miniaturowy pomidorek jest rośliną niezwykle ozdobną. Ukryte między zielonym listowiem małe kuleczki kuszą swoją czerwoną, pomarańczową albo żółtą barwą,zupełnie jakby wołały zjedz mnie,zjedz mnie.
Takie pomidorki można zrywać prosto z krzaka i wkładać do ust w charakterze zdrowej niskokalorycznej przekąski.
Propozycja druga czyli papryczka.
Propozycję drugą serwujemy zdecydowanie na ostro,gdyż miniaturowe papryczki są niczym wściekłe tabasco zmieszane z wasabi. Przekonać się może o tym każdy kto potrze papryczką palec, a potem podłubie nim sobie w uchu,nosie,albo obetrze oko. Wrzaski takiego delikwenta długo jeszcze będzie słychać w całym biurze.
Poza tym papryczka podobnie jak pomidorek jest niezwykle ozdobna.
Propozycja trzecia czyli miniaturowe drzewo.
Powiedzmy wprost propozycja trzecia nie jest przeznaczona dla konserwatystów, którzy twierdzą, że wielkość ma znaczenie. Konserwatyści mogą sobie posadzić wielki szybkorosnący bambus w ogrodzie, albo wziąć udział w wielkiej akcji sadzenia lasu.
Miniaturowe drzewo zwane z japońska bonsai duże nigdy nie urośnie. Za to po opanowaniu tajników jego pielęgnacji można w przerwie na lunch zabawiać się jego przycinaniem i kształtowaniem wyginając w przeróżny sposób, co podobno uspokaja oraz relaksuje.
Z tego powodu paprotka w epoce politycznej poprawności stała się passe. Polityczna poprawność zakłada,że jak czyjaś obecność nic nie wnosi to też wnosi tylko wnosi inaczej. Z tego powodu pojawili się też "piękni inaczej" i "inteligentni inaczej"(dawniej brzydcy i głupi).
Poniżej przedstawiamy propozycje roślin które można trzymać na biurku od kiedy paprotka stała się passe. W ten sposób udekorować można biurko "paprotką inaczej".
Propozycja pierwsza czyli pomidorek.
Miniaturowy pomidorek jest rośliną niezwykle ozdobną. Ukryte między zielonym listowiem małe kuleczki kuszą swoją czerwoną, pomarańczową albo żółtą barwą,zupełnie jakby wołały zjedz mnie,zjedz mnie.
Takie pomidorki można zrywać prosto z krzaka i wkładać do ust w charakterze zdrowej niskokalorycznej przekąski.
Propozycja druga czyli papryczka.
Propozycję drugą serwujemy zdecydowanie na ostro,gdyż miniaturowe papryczki są niczym wściekłe tabasco zmieszane z wasabi. Przekonać się może o tym każdy kto potrze papryczką palec, a potem podłubie nim sobie w uchu,nosie,albo obetrze oko. Wrzaski takiego delikwenta długo jeszcze będzie słychać w całym biurze.
Poza tym papryczka podobnie jak pomidorek jest niezwykle ozdobna.
Propozycja trzecia czyli miniaturowe drzewo.
Powiedzmy wprost propozycja trzecia nie jest przeznaczona dla konserwatystów, którzy twierdzą, że wielkość ma znaczenie. Konserwatyści mogą sobie posadzić wielki szybkorosnący bambus w ogrodzie, albo wziąć udział w wielkiej akcji sadzenia lasu.
Miniaturowe drzewo zwane z japońska bonsai duże nigdy nie urośnie. Za to po opanowaniu tajników jego pielęgnacji można w przerwie na lunch zabawiać się jego przycinaniem i kształtowaniem wyginając w przeróżny sposób, co podobno uspokaja oraz relaksuje.
Dżdżownica w wielkim mieście
Jeśli jesteś mieszkańcem wielkiego miasta oraz szczęśliwym posiadaczem 30m2 powierzchni mieszkalnej oraz niewielkiego balkonu mamy dla ciebie idealne zwierzątko domowe. Nie wydaje dźwięków, nie wymaga wyprowadzania na spacer, żywi się czym popadnie i nawet po sobie sprząta. Kochany wielkomiejski mieszczuchu jeśli ten opis ciebie zachęcił to wiedz, że idealnym zwierzęciem dla ciebie jest dżdżownica.
Poza innymi zaletami dżdżownica ma to do siebie, że nie musisz jej nawet trzymać w mieszkaniu. Dżdżownicy wystarczy balkon na którym postawisz skrzynię napełnioną trocinami, starymi gazetami i liśćmi kapusty, do których będziesz systematycznie dorzucał to to w lodówce tobie zwiędnie. Dżdżownica będzie w pełni zadowolona i nawet wdzięczna.
Jesteś nałogowym konsumentem kawy? Świetnie. Dżdżownica po prostu uwielbia fusy. Wsyp jej do pudła zawartość twojego ekspresu, a wyliże ciebie z radości.
Posiadanie dżdżownicy sprzyja ponadto nawiązywaniu nowych kontaktów towarzyskich. Możesz zaprzyjaźnić się z innymi posiadaczami dżdżownic na balkonie w wielkim mieście i razem możecie urządzać konkursy piękności swoich dżdżownic, wyścigi dżdżownic, albo po prostu porównywać kto wyhodował najdłuższą dżdżownicę.
Dżdżownica wysłucha ciebie ze zrozumieniem, oraz wyrazi milczącą aprobatę na twojej opinii. Z dżdżownicą nie ma problemu nawet przy sprawie rozwodowej. Przecinacie dżdżownicę na pół i każde bierze swoją dżdżownicę. Czy wobec tak licznych zalet ktokolwiek zdoła oprzeć się urokowi dżdżownicy? Kartę kredytową więc w dłoń i do najbliższego sklepu zoologicznego.
A tu kilka porad odnośnie hodowli dżdżownic
Poza innymi zaletami dżdżownica ma to do siebie, że nie musisz jej nawet trzymać w mieszkaniu. Dżdżownicy wystarczy balkon na którym postawisz skrzynię napełnioną trocinami, starymi gazetami i liśćmi kapusty, do których będziesz systematycznie dorzucał to to w lodówce tobie zwiędnie. Dżdżownica będzie w pełni zadowolona i nawet wdzięczna.
Jesteś nałogowym konsumentem kawy? Świetnie. Dżdżownica po prostu uwielbia fusy. Wsyp jej do pudła zawartość twojego ekspresu, a wyliże ciebie z radości.
Posiadanie dżdżownicy sprzyja ponadto nawiązywaniu nowych kontaktów towarzyskich. Możesz zaprzyjaźnić się z innymi posiadaczami dżdżownic na balkonie w wielkim mieście i razem możecie urządzać konkursy piękności swoich dżdżownic, wyścigi dżdżownic, albo po prostu porównywać kto wyhodował najdłuższą dżdżownicę.
Dżdżownica wysłucha ciebie ze zrozumieniem, oraz wyrazi milczącą aprobatę na twojej opinii. Z dżdżownicą nie ma problemu nawet przy sprawie rozwodowej. Przecinacie dżdżownicę na pół i każde bierze swoją dżdżownicę. Czy wobec tak licznych zalet ktokolwiek zdoła oprzeć się urokowi dżdżownicy? Kartę kredytową więc w dłoń i do najbliższego sklepu zoologicznego.
A tu kilka porad odnośnie hodowli dżdżownic
WIĘCEJ O KAPITULE WIELKIEGO KALESONA I INNYCH PROJEKTACH |