Szwajcarskie czekoladowe fondue
Jak mówi stare przysłowie "co kraj to obyczaj". Spostrzec to można zwłaszcza w sklepach na lotnisku w strefie wolnocłowej, gdzie nabyć można sobie różne regionalne przysmaki. Przykładowo na lotnisku w Warszawie nabyć można bogaty asortyment wódek, z żubrówką w kilku rodzajach na czele. Jeśli wchodzi się z kolei na lotnisko w Zurychu to trafia się na gigantyczny wybór czekolady.
Niektórzy rodowici Szwajcarzy twierdzą co prawda, że prawdziwej szwajcarskiej czekolady już nie ma, ale chodząc sobie po strefie wolnocłowej we wspomnianym Zurychu trudno w to uwierzyć bo czekolady i czekoladek w czerwonych pudełkach z białym krzyżykiem jest naprawdę duży wybór.
Nie mamy jednak zamiaru pisać o strefie wolnocłowej w Zurichu, ale o czekoladzie jako takiej. Zaczęliśmy jednak od Szwajcarii, żeby uniknąć standardowego "już starożytni egipcjanie smarowali czekoladą krokodyle..." czy takie tam.
Poza tym Szwajcaria ma jeden genialny czekoladowy wynalazek czyli czekoladowe fondue, które przyrządza się następująco: 200 g czekolady, 200 ml śmietany kremówki, brandy (oryginalnie 2 łyżki stołowe, ale rekomendujemy wedle uznania). Czekoladę łamiemy na małe kawałki wsypujemy do śmietany i podgrzewamy ostrożnie na małym ogniu, aż całkowicie się rozpuści (alternatywnie w mikrofalówce). Zdejmujemy z ognia (albo wyciągamy z mikrofalówki) i dolewamy brandy. Właściwie jak nie mamy brandy to może być jakikolwiek inny alkohol np. wódka albo koniak. Przygotowujemy owoce (świeże albo suszone),siadamy do stołu, nabijamy owoce na widelec, zanurzamy w fondue i pożeramy.
Niektórzy rodowici Szwajcarzy twierdzą co prawda, że prawdziwej szwajcarskiej czekolady już nie ma, ale chodząc sobie po strefie wolnocłowej we wspomnianym Zurychu trudno w to uwierzyć bo czekolady i czekoladek w czerwonych pudełkach z białym krzyżykiem jest naprawdę duży wybór.
Nie mamy jednak zamiaru pisać o strefie wolnocłowej w Zurichu, ale o czekoladzie jako takiej. Zaczęliśmy jednak od Szwajcarii, żeby uniknąć standardowego "już starożytni egipcjanie smarowali czekoladą krokodyle..." czy takie tam.
Poza tym Szwajcaria ma jeden genialny czekoladowy wynalazek czyli czekoladowe fondue, które przyrządza się następująco: 200 g czekolady, 200 ml śmietany kremówki, brandy (oryginalnie 2 łyżki stołowe, ale rekomendujemy wedle uznania). Czekoladę łamiemy na małe kawałki wsypujemy do śmietany i podgrzewamy ostrożnie na małym ogniu, aż całkowicie się rozpuści (alternatywnie w mikrofalówce). Zdejmujemy z ognia (albo wyciągamy z mikrofalówki) i dolewamy brandy. Właściwie jak nie mamy brandy to może być jakikolwiek inny alkohol np. wódka albo koniak. Przygotowujemy owoce (świeże albo suszone),siadamy do stołu, nabijamy owoce na widelec, zanurzamy w fondue i pożeramy.
Jak sobie zrobić czekoladki
Podobno najlepszym prezentem jest coś co zrobi się samemu. Jeśli nie umiemy robić na drutach skarpet ani szalików, nie umiemy malować, nie umiemy zrobić drewnianego stołeczka i w ogóle jesteśmy mało uzdolnieni manualnie to zawsze możemy spróbować zrobić samemu czekoladki.
Ma to kilka zalet. Czekoladę generalnie wszyscy lubią i nawet jeśli nasze czekoladki nie będą do końca estetyczne to wybaczy się nam brak naszych manualnych uzdolnień. Ludzie lubią poza tym dostawać czekoladki i nawet trochę nieestetyczne czekoladki wygrają z parą estetycznych, zrobionych na drutach skarpet. Poza tym może się okaże, że właśnie do robienia czekoladek mamy wyjątkową rękę i wcale nie będą nieestetyczne tylko absolutnie wspaniałe.
Przystępując do robienia czekolady musimy zaopatrzyć się w czekoladę (najlepiej czarną i białą, kakao, bakalie (orzechy,migdały, rodzynki,skórkę pomarańczową, suszone śliwki, suszone wiśnie itp), brandy (albo rum), imbir,kardamon, herbatniki, pierniki, marcepan.
Zgromadziwszy wszystkie te składniki zaczynamy komponować czekoladki. Najprostsza wersja to roztopić czekoladę, wsypać do niej wymieszane bakalie, wymieszać, a potem łyżkami wykładać na talerz, który następnie wstawia się do lodówki, żeby czekoladki zastygły. W ten sposób w zależności od tego co wrzucimy do roztopionej czekolady możemy mieć czekoladki orzechowo - migdałowe (pokruszone kawałki orzechów i migdałów), czekoladki piernikowe (pokruszone kawałki piernika), czekoladki bakaliowo - imbirowe (wszystkiego po trochę, przyprawione imbirem) i tak dalej.
Wyższa szkoła jazdy to czekoladki z alkoholem. Tutaj bierzemy jakieś suszone owoce (wiśnie albo śliwki), ewentualnie rodzynki i moczymy w alkoholu przez godzinę (można trochę dłużej). Potem roztapiamy czekoladę i obtaczamy w niej nasączone alkoholem owoce. Obtoczone owoce układamy na jakimś sitku,żeby nadmiar czekolady obciekł, a następnie wkładamy do lodówki, żeby czekoladki zastygły. Dekorujemy posypując kakao, albo imbirem.
Ostatnia sztuczka to zrobienie czekoladowego pudełka. W tym celu topimy czekoladę i wylewamy na blachę, albo pergamin. Czekamy aż zastygnie, a następnie kroimy na kwadraty. Zapalamy tealighta i delikatnie podtapiamy nad nim brzegi kwadratów,które następnie sklejamy w kwadratowe pudełko. Następnie pudełko napełniamy obtoczonymi w czekoladzie o innym kolorze orzechami,albo migdałami.
Ma to kilka zalet. Czekoladę generalnie wszyscy lubią i nawet jeśli nasze czekoladki nie będą do końca estetyczne to wybaczy się nam brak naszych manualnych uzdolnień. Ludzie lubią poza tym dostawać czekoladki i nawet trochę nieestetyczne czekoladki wygrają z parą estetycznych, zrobionych na drutach skarpet. Poza tym może się okaże, że właśnie do robienia czekoladek mamy wyjątkową rękę i wcale nie będą nieestetyczne tylko absolutnie wspaniałe.
Przystępując do robienia czekolady musimy zaopatrzyć się w czekoladę (najlepiej czarną i białą, kakao, bakalie (orzechy,migdały, rodzynki,skórkę pomarańczową, suszone śliwki, suszone wiśnie itp), brandy (albo rum), imbir,kardamon, herbatniki, pierniki, marcepan.
Zgromadziwszy wszystkie te składniki zaczynamy komponować czekoladki. Najprostsza wersja to roztopić czekoladę, wsypać do niej wymieszane bakalie, wymieszać, a potem łyżkami wykładać na talerz, który następnie wstawia się do lodówki, żeby czekoladki zastygły. W ten sposób w zależności od tego co wrzucimy do roztopionej czekolady możemy mieć czekoladki orzechowo - migdałowe (pokruszone kawałki orzechów i migdałów), czekoladki piernikowe (pokruszone kawałki piernika), czekoladki bakaliowo - imbirowe (wszystkiego po trochę, przyprawione imbirem) i tak dalej.
Wyższa szkoła jazdy to czekoladki z alkoholem. Tutaj bierzemy jakieś suszone owoce (wiśnie albo śliwki), ewentualnie rodzynki i moczymy w alkoholu przez godzinę (można trochę dłużej). Potem roztapiamy czekoladę i obtaczamy w niej nasączone alkoholem owoce. Obtoczone owoce układamy na jakimś sitku,żeby nadmiar czekolady obciekł, a następnie wkładamy do lodówki, żeby czekoladki zastygły. Dekorujemy posypując kakao, albo imbirem.
Ostatnia sztuczka to zrobienie czekoladowego pudełka. W tym celu topimy czekoladę i wylewamy na blachę, albo pergamin. Czekamy aż zastygnie, a następnie kroimy na kwadraty. Zapalamy tealighta i delikatnie podtapiamy nad nim brzegi kwadratów,które następnie sklejamy w kwadratowe pudełko. Następnie pudełko napełniamy obtoczonymi w czekoladzie o innym kolorze orzechami,albo migdałami.
O masełku ziołowym
Bardziej spostrzegawczy czytelnicy dostrzegli już pewnie, że jesteśmy wielkimi fanami ziół. Generalnie rekomendujemy sypanie ziół garściami do wszystkiego, okładanie się ziołami, nacieranie się ziołami, picie herbatek ziołowych. Kontynuując nasze zachwalanie ziół dzisiaj chcemy przedstawić jeszcze jeden sposób na użycie ziół.
Zanim przejdziemy do ziół napiszemy jednak kilka słów o maśle. Jak wygląda masło każdy wie. Przeważnie jest żółte, w kostkach i leży w lodówce. Jakiś czas temu twierdzono, że masło jest niezdrowe i lepiej zajadać się margaryną. Teraz dla odmiany twierdzi się, że margaryna jest niezdrowa i lepiej zajadać się masłem. Masło pośrednio bierze się od krowy. Najpierw od krowy bierze się mleko (przez dojenie) , a potem z mleka bierze się masło (przez ubijanie).
Zioła w produkcji masła można dodawać na początku,albo na końcu jego produkcji. Początek polega na tym, że karmimy krowę ziołami, wpływając tym samym na jakość mleka, a pośrednio masła. Samych ziół w maśle jednak wtedy nie mamy, tylko świadomość, że miały znaczący wpływ gdzieś tam na samym początku jego produkcji.
Drugi sposób to zrobić sobie masełko ziołowe. Robienie masełka ziołowego polega w skrócie na tym, że świeże masło ucieramy ze świeżymi, rozdrobnionymi ziołami. Całość operacji dokonujemy w temperaturze pokojowej, a na koniec dodajemy nieco soku z cytryny. Zioła dobieramy według uznania tj. może być pietruszka, koper, bazylia, mięta, tymianek, czosnek.
W ten sposób zyskujemy aromatyczne i pachnące masełko ziołowe, które następnie konsumujemy w formie kanapek lub dowolnej innej.
Zanim przejdziemy do ziół napiszemy jednak kilka słów o maśle. Jak wygląda masło każdy wie. Przeważnie jest żółte, w kostkach i leży w lodówce. Jakiś czas temu twierdzono, że masło jest niezdrowe i lepiej zajadać się margaryną. Teraz dla odmiany twierdzi się, że margaryna jest niezdrowa i lepiej zajadać się masłem. Masło pośrednio bierze się od krowy. Najpierw od krowy bierze się mleko (przez dojenie) , a potem z mleka bierze się masło (przez ubijanie).
Zioła w produkcji masła można dodawać na początku,albo na końcu jego produkcji. Początek polega na tym, że karmimy krowę ziołami, wpływając tym samym na jakość mleka, a pośrednio masła. Samych ziół w maśle jednak wtedy nie mamy, tylko świadomość, że miały znaczący wpływ gdzieś tam na samym początku jego produkcji.
Drugi sposób to zrobić sobie masełko ziołowe. Robienie masełka ziołowego polega w skrócie na tym, że świeże masło ucieramy ze świeżymi, rozdrobnionymi ziołami. Całość operacji dokonujemy w temperaturze pokojowej, a na koniec dodajemy nieco soku z cytryny. Zioła dobieramy według uznania tj. może być pietruszka, koper, bazylia, mięta, tymianek, czosnek.
W ten sposób zyskujemy aromatyczne i pachnące masełko ziołowe, które następnie konsumujemy w formie kanapek lub dowolnej innej.
WIĘCEJ O KAPITULE WIELKIEGO KALESONA I INNYCH PROJEKTACH |