Mieszczuch i EcoZiemianin
...i ogólnie jest.......sexy
Mieszczuch jak sama nazwa wskazuje zamieszkuje miasto. Mieszczucha spotkać można w bloku gdzie posiada mieszkanie (w wersji mieszczucha premium apartament), klimatyzowanym wieżowcu gdzie posiada biuro, ewentualnie samochodzie którym codziennie przemierza drogę z mieszkania do biura i z powrotem. Ulubione rozrywki mieszczucha to stanie w korkach (w dni powszednie) i zakupy w centrum handlowym (w weekendy). Co prawda mieszczuch deklaruje także iż regularnie odwiedza kino, teatr i siłownię, ale zwykle jego regularne odwiedzanie kończy się zwykle na etapie zakupu karnetu. Jednym słowem cała egzystencja mieszczucha jest uporządkowana, nudna i przewidywalna jak grafik letnich urlopów dostarczany na biurko szefa w styczniu.
Co do EcoZiemianina to nic nie jest już tak oczywiste jak w przypadku mieszczucha. EcoZiemianin jest wersja 5.0 ziemianina pospolitego lub raczej formą poszukiwań alternatywy przez mieszczucha, który chciałby rzucić wszystko w cholerę i pojechać w kierunku zachodzącego słońca (oczywiście nie na zawsze, tylko na weekend lub ba jakiś rok żeby odpocząć od miejskiego życia, poznać coś nowego, naładować akumulatory i się po prostu trochę wyluzować). EcoZiemianin mógłby powiedzieć mieszczuchowi "co ty wiesz o życiu" albo "wyluzuj trochę, jesteś tego wart". |
|
Za miasto i co dalej?
Sto lat temu poradniki uczyły ludzi jak przenieść się ze wsi do miasta i przeżyć. Nic dziwnego miasta rozwijały się wtedy dynamicznie, do powszechnego użytku wchodziły liczne wynalazki, dawna epoka ziemiańska odchodziła nieodwołalnie w przeszłość. O tym wszystkim piszemy zresztą w serwisie poświęconym szalonym latom 20-tym, 30-tym.
Przechodząc jednak do współczesności wydaje się, że teraz przydałby się też jakiś poradnik o migracji pomiędzy wsią i miastem, ale dokładnie w drugą stronę. Statystyki i własne doświadczenie pokazują, że ludzie coraz częściej opuszczają stłoczone w śródmieściu blokowiska, żeby przenieść się jeśli nie na kompletną wieś to przynajmniej na przedmieścia.
I tu pojawia się problem bo współczesne mieszczuchy są tak samo przystosowane do życia w wiejskim (ewentualnie przedmiejskim) środowisku jak dawni mieszkańcy wsi do życia w mieście. Po wyprowadzce z miejskiego apartamentu chociażby do domku na przedmieściach prowadzi się często ten sam styl życia, co właściwie daje zero korzyści, a za to stwarza sporo niedogodności, a nawet problemów.
Aby żyć poza miastem trzeba lubić ruch (nawet zimą - patrz odśnieżanie), grzebanie w ziemi ( z reguły trzeba zagospodarować kawałek gruntu), gotowanie (restauracje daleko) etc. Trzeba posiąść sztukę organizacji życia, bo wszystko jest dalej niż gdy się mieszka w apartamencie. trzeba nauczyć się interakcji z różnymi ludźmi (tu z reguły zna się sąsiadów - naprawdę!!). Korzyści z życia poza miastem są liczne. Ale trzeba je zauważyć. Po pierwsze większa przestrzeń pozwala na prowadzenie działalności zawodowej z domu. Koniec z korkami i wiecznym niedospaniem. Po drugie można poznać smak nie tylko 'free range' (znaczy się uprawianych jak przed latami w ziemi) pomidorów, ogórków etc. A smakują one inaczej. Można mieć konfitury z tarniny i głogu (czy ktoś jeszcze pamięta co to jest), a wszystko to zrobione niejako przypadkiem, w przerwie pomiędzy innymi czynnościami.
Ogółem jest fajnie i luzacko. Oczywiście jeżeli nie usiłuje się żyć poza miastem jak w mieście, wtedy bowiem widzi się tylko niekończące się dojazdy, ciągłe braki w lodówce, schnące tuje za płotem i ten koszmarny trawnik, którego koszenie jest przekleństwem każdej soboty (w miejsce codziennych korków).
Musimy jednak wyznać. Lubimy miasto. Naprawę nie jest ono takie złe. Szczególnie gdy się je tylko odwiedza. Nie sposób jednak bez niego się obejść.
Przechodząc jednak do współczesności wydaje się, że teraz przydałby się też jakiś poradnik o migracji pomiędzy wsią i miastem, ale dokładnie w drugą stronę. Statystyki i własne doświadczenie pokazują, że ludzie coraz częściej opuszczają stłoczone w śródmieściu blokowiska, żeby przenieść się jeśli nie na kompletną wieś to przynajmniej na przedmieścia.
I tu pojawia się problem bo współczesne mieszczuchy są tak samo przystosowane do życia w wiejskim (ewentualnie przedmiejskim) środowisku jak dawni mieszkańcy wsi do życia w mieście. Po wyprowadzce z miejskiego apartamentu chociażby do domku na przedmieściach prowadzi się często ten sam styl życia, co właściwie daje zero korzyści, a za to stwarza sporo niedogodności, a nawet problemów.
Aby żyć poza miastem trzeba lubić ruch (nawet zimą - patrz odśnieżanie), grzebanie w ziemi ( z reguły trzeba zagospodarować kawałek gruntu), gotowanie (restauracje daleko) etc. Trzeba posiąść sztukę organizacji życia, bo wszystko jest dalej niż gdy się mieszka w apartamencie. trzeba nauczyć się interakcji z różnymi ludźmi (tu z reguły zna się sąsiadów - naprawdę!!). Korzyści z życia poza miastem są liczne. Ale trzeba je zauważyć. Po pierwsze większa przestrzeń pozwala na prowadzenie działalności zawodowej z domu. Koniec z korkami i wiecznym niedospaniem. Po drugie można poznać smak nie tylko 'free range' (znaczy się uprawianych jak przed latami w ziemi) pomidorów, ogórków etc. A smakują one inaczej. Można mieć konfitury z tarniny i głogu (czy ktoś jeszcze pamięta co to jest), a wszystko to zrobione niejako przypadkiem, w przerwie pomiędzy innymi czynnościami.
Ogółem jest fajnie i luzacko. Oczywiście jeżeli nie usiłuje się żyć poza miastem jak w mieście, wtedy bowiem widzi się tylko niekończące się dojazdy, ciągłe braki w lodówce, schnące tuje za płotem i ten koszmarny trawnik, którego koszenie jest przekleństwem każdej soboty (w miejsce codziennych korków).
Musimy jednak wyznać. Lubimy miasto. Naprawę nie jest ono takie złe. Szczególnie gdy się je tylko odwiedza. Nie sposób jednak bez niego się obejść.
Karol K
Karol K- typowa forma miejskiego życia spotykana w dni powszednie w korporacyjnym biurowcu, a w weekend w centrum handlowym. Uosobienie sukcesu, które czuje się jednak sfrustrowane. Szuka różnych sposobów na wyluzowanie się, chociaż na razie bez większego skutku.
Jerry Ravioli
Jerry Ravioli - postać do nikogo i do niczego niepodobna, przez trzydzieści lat był hippisem, ale niedawno przemianował się na hipstera [bo trzeba iść z duchem czasu], wokalista bandu "Anti Fresh Synthetic Food", wydawca zina "Anti Fresh Synthetic Food", inicjator licznych akcji eko-społecznych pod hasłem "Anti Fresh Synthetic Food". Zainspirowany starymi poradnikami pracuje nad własnym pod roboczą nazwą "Anti Fresh Synthetic Food. Poradnik doskonały.", który ma zawierać porady na wszystko. Równolegle pisze też powieść science fiction "Anti Fresh Synthetic Food. Apokalipsa", która zawiera liczne wątki autobiograficzne. Ogólnie luzer i niewydarzony aktywista, ktory uważa że jest uosobieniem sukcesu. Posiadacz psa (mieszanka nieokreslonych ras z niedźwiedziem) o imieniu Krishna Lenin, który uważa się za psiego arystokratę
Kriszna Lenin z Ogarów
Kriszna Lenin z Ogarów - psi arystokrata uważający, że to nie człowiek hoduje psy, ale psy hodują ludzi przyuczając ich do różnych użytecznych rzeczy jak aportowanie kości ze sklepu i wyciąganie kaszanki z lodówki. Poza tym niezrównany w opisywaniu innych zwierząt zwłaszcza pod kątem ich wielkości w stosunku do psów (np. słoń to .... jamników) oraz dowodzenia iż pies jest najdoskonalszą formą życia spośród wszystkich ssaków, ptaków raz gadów.
Beta- Romeo
Beta Romeo - najwybitniejszy koń wśród historyków amatorów i najwybitniejszy historyk amator wśród koni. Duchowo ogier czystej krwi arabskiej chociaż z wyglądu konik garbusek, do tego z lekką nadwagą z powodu słabości do cukru. Niezrównane źródło różnych anegdot z których koń by się uśmiał
Genoveffa Carter von Zaleffski
Genoweffa Carter von Zaleffski - uosobienie elegancji, snobizmu oraz dobrego stylu. zawsze potrafi znaleźć się w towarzystwie,niezależnie czy towarzystwo znajduje się na raucie w ambasadzie czy w mordowni z tanim piwem. Poza tym zna się na ziołach i drogich kamieniach.
WIĘCEJ O KAPITULE WIELKIEGO KALESONA I INNYCH PROJEKTACH |