- Dobrze Karol, że się zdecydowałeś -powiedział Tomek G. -Mówię ci tenis to super fajna rzecz jest. Zabiorę ciebie jutro po południu na korty. Akurat umówiony jestem tam z jednym ważnym klientem.
Tu wypada napisać kilka słów wyjaśnienia na temat Tomka G. Otóż Tomek G był urodzonym sprzedawcą. Pierwszą transakcję zrobił zanim jeszcze nauczył się mówić, w przedszkolu handlował papierkami z gumy do żucia, w szkole starymi numerami Playboya, na studiach ściągami, a po studiach został Dyrektorem d/s sprzedaży i handlował tym co miał do zaoferowania jego aktualny pracodawca.
Klienci Tomka G.kojarzyli się Karolowi jak najlepiej. Zdarzało się, że Tomek G. wysyła SMS-a "Chłopaki mam od klienta darmowe bilety na mecz", albo Tomek G.witał się w klubie wylewnie z jakimiś paniami wyglądającymi na modelki informując osłupiałych Karola K, Miska S i Wojtka B, że to asystentki klienta. Tenis z klientem Tomka G. oznaczać mógł tylko coś przyjemnego. Prawdziwy luz w wielkim mieście.
Po przybyciu na korty okazało się, że klient Tomka G rzeczywiście jest wyluzowany bo go o umówionej godzinie nie było. Nie było go też pół godziny później. Wyluzowany nie był za to Tomek G, który wisiał na telefonie z kimś kto był chyba jakimś asystentem ważnego klienta, starając uzyskać zapewnienie, że ważny klient jednak się pojawi.
- Tomek olejmy tego gościa - Karol machnął zachęcająco rakietą - Zaczynajmy grać.
Tomek G. spiorunował go wzrokiem - Karol,ty nie rozumiesz to jest naprawdę WAŻNY klient i dzisiaj muszę go przekonać, żeby złożył naprawdę WAŻNE zamówienie.
Karol westchnął. Przez głowę przeszło mu, że dzisiaj w tenisa raczej nie zagra.
Ważny klient zjawił się godzinę później wraz ze swoim orszakiem. Dosłownie. Po obu stronach klienta dreptało dwóch osobników, z których jeden trzymał w ręku plik papierów,których zawartość intensywnie tłumaczył ważnemu klientowi, a drugi notebook z prezentacją, której zawartość intensywnie tłumaczył ważnemu klientowi. Za nimi dreptał trzeci osobnik, niosący rakietę tenisową ważnego klienta. Wszyscy poza ważnym klientem byli w garniturach. Ważny klient ubrany był do gry w tenisa.
Tomek G jednym skokiem znalazł się przy orszaku ważnego klienta wykonując coś w rodzaju tańca godowego pawiana. Ważny klient warknął na niego, co nie wiadomo czemu spowodowało strach nie tylko u Tomka G, ale też u osobników w garniturach i skierował się prosto na kort wskazując Tomkowi G. miejsce po drugiej stronie siatki.
Karol wygodniej rozsiadł się na ławce obserwując ich mecz. Po kilku minutach zaczął jednak zastanawiać się czy na pewno widzi mecz. Wyglądało na to, że ważny klient nie tyle gra z Tomkiem G. co postanowił go zabić przebijając piłką jak kulą wystrzeloną z karabinu. Tomek G. walczył dzielnie. Nie pisnął nawet kiedy piłka trafiła go w czoło, brzuch, ani lewy pośladek (dwa razy).
Karol nie mógł na to patrzeć i udał się do szatni. Po chwili do szatni wszedł też Tomek G. Trzymał się za opuchnięty nos, ale był wyraźnie zadowolony - Ważny klient złożył zamówienie -powiedział tryumfalnie
Kiedy Karol K.wrócił do domu doszedł do dwóch wniosków. Po pierwsze, nigdy więcej tenisa. Po drugie najmniej wyluzowanym zajęciem w wielkim mieście, a może na całym świecie jest Dyrektor d/s sprzedaży czyli Tomek G.
Tu wypada napisać kilka słów wyjaśnienia na temat Tomka G. Otóż Tomek G był urodzonym sprzedawcą. Pierwszą transakcję zrobił zanim jeszcze nauczył się mówić, w przedszkolu handlował papierkami z gumy do żucia, w szkole starymi numerami Playboya, na studiach ściągami, a po studiach został Dyrektorem d/s sprzedaży i handlował tym co miał do zaoferowania jego aktualny pracodawca.
Klienci Tomka G.kojarzyli się Karolowi jak najlepiej. Zdarzało się, że Tomek G. wysyła SMS-a "Chłopaki mam od klienta darmowe bilety na mecz", albo Tomek G.witał się w klubie wylewnie z jakimiś paniami wyglądającymi na modelki informując osłupiałych Karola K, Miska S i Wojtka B, że to asystentki klienta. Tenis z klientem Tomka G. oznaczać mógł tylko coś przyjemnego. Prawdziwy luz w wielkim mieście.
Po przybyciu na korty okazało się, że klient Tomka G rzeczywiście jest wyluzowany bo go o umówionej godzinie nie było. Nie było go też pół godziny później. Wyluzowany nie był za to Tomek G, który wisiał na telefonie z kimś kto był chyba jakimś asystentem ważnego klienta, starając uzyskać zapewnienie, że ważny klient jednak się pojawi.
- Tomek olejmy tego gościa - Karol machnął zachęcająco rakietą - Zaczynajmy grać.
Tomek G. spiorunował go wzrokiem - Karol,ty nie rozumiesz to jest naprawdę WAŻNY klient i dzisiaj muszę go przekonać, żeby złożył naprawdę WAŻNE zamówienie.
Karol westchnął. Przez głowę przeszło mu, że dzisiaj w tenisa raczej nie zagra.
Ważny klient zjawił się godzinę później wraz ze swoim orszakiem. Dosłownie. Po obu stronach klienta dreptało dwóch osobników, z których jeden trzymał w ręku plik papierów,których zawartość intensywnie tłumaczył ważnemu klientowi, a drugi notebook z prezentacją, której zawartość intensywnie tłumaczył ważnemu klientowi. Za nimi dreptał trzeci osobnik, niosący rakietę tenisową ważnego klienta. Wszyscy poza ważnym klientem byli w garniturach. Ważny klient ubrany był do gry w tenisa.
Tomek G jednym skokiem znalazł się przy orszaku ważnego klienta wykonując coś w rodzaju tańca godowego pawiana. Ważny klient warknął na niego, co nie wiadomo czemu spowodowało strach nie tylko u Tomka G, ale też u osobników w garniturach i skierował się prosto na kort wskazując Tomkowi G. miejsce po drugiej stronie siatki.
Karol wygodniej rozsiadł się na ławce obserwując ich mecz. Po kilku minutach zaczął jednak zastanawiać się czy na pewno widzi mecz. Wyglądało na to, że ważny klient nie tyle gra z Tomkiem G. co postanowił go zabić przebijając piłką jak kulą wystrzeloną z karabinu. Tomek G. walczył dzielnie. Nie pisnął nawet kiedy piłka trafiła go w czoło, brzuch, ani lewy pośladek (dwa razy).
Karol nie mógł na to patrzeć i udał się do szatni. Po chwili do szatni wszedł też Tomek G. Trzymał się za opuchnięty nos, ale był wyraźnie zadowolony - Ważny klient złożył zamówienie -powiedział tryumfalnie
Kiedy Karol K.wrócił do domu doszedł do dwóch wniosków. Po pierwsze, nigdy więcej tenisa. Po drugie najmniej wyluzowanym zajęciem w wielkim mieście, a może na całym świecie jest Dyrektor d/s sprzedaży czyli Tomek G.