O {eco}uprawach myśli nieuczesanych kilka |
# O ekonomi i ekologi słów kilka: # Ogród niejedno ma imię |
# Eco-ziemianin z przypadku: |
|
|
|
|
Pszenice
Pszenice samopsza i płaskurka są przodkami obecnie uprawianej pszenicy zwyczajnej. Pszenica samopsza wywodzi się z Bliskiego Wschodu. Płaskurka preferuje bardziej północne klimaty. Początkowo ziarna pszenicy musiały być palone, aby usunąć twarde plewy.
Żyto
Zyto (pszenica Allaha) - było długo pogardzanym zbożem. Rosło jako chwast na pszenicznych polach i rozrastało się gdy ulewy zniszczyły zasiewy pszenicy. Muzułmanie nazwali je 'pszenica Allaha', uważając je za dar pozwalający przeżyć nieurodzaj. Zyto uprawiano na mniej urodzajnych glebach i w trudniejszych warunkach klimatycznych czyli tam gdzie nie udawała się pszenica. Zyto zaczęto powszechnie uprawiać dopiero w Europie. W niektórych jej zakątkach stało się ono najważniejszym zbożem uprawnym. jednak nigdy nie zmyło z siebie stygmy 'gorszego brata' pszenicy.
Gryka
Gryka (czarna pszenica) - Przywędrowała do europy z Manżurii. swoja popularność zawdzięczała temu, że rosła na świeżo wykarczowanych polach tzw nowinach, gdzie inne zboża nie chciały rosnąć. W niektórych rejonach była ważnym zbożem chlebowym, jednak podobnie jak żyto nie była zbyt wysoko ceniona.
O pieczeniu chleba
Mówiąc najprościej chleb to mieszanina wody z mąką upieczona w piecu. Chleb jest właściwie podstawą pożywienia wszędzie tam gdzie uprawia się trawy, których ziarna maja wystarczająco glutenu, by ziarna mąki posklejać w spójna całość, która można łatwo przenosić i przechowywać. Gluten pełni bowiem rolę 'kleju', bez którego ziarna mąki by się po prostu rozsypały. Bogata w gluten jest pszenica. Chleba nie upieczemy natomiast z maki kukurydzianej ryżowej czy owsianej.
Technika przygotowania ciasta na chleb polega na dokładnym wyrabianiu mąki z wodą, aż cząsteczki glutenu wchłoną wodę, napęcznieją i zmienia się w kleista substancje, która połączy pozostałe składniki mąki. Wtedy ciasto staje się gładkie W wysokiej temperaturze nasiąknięty woda gluten się ścina sprawiając, że ciasto przestaje być plastyczne.
Oczywiście sama woda, maka i staranne ugniatanie to zbyt mało by nadać pieczywu pulchność. Potrzebne są jeszcze drożdże. Piekarskie lub dzikie zwane zakwasem. Drożdże rozkładają obecna w mące skrobię produkując między innymi cząsteczki gazu, które uwięzione w cieście nadają mu 'pulchność' czyli sprawiają, że nie jest ono zbitą masą.
Oczywiście najpierw był zakwas. Jak i kiedy dzikie szczepy drożdży zapałętały się do przygotowywanego ciasta nikt nie wie. W każdym razie gdy zauważono, że z ich pomocą można uzyskać pulchny chleb zaczęto z tego korzystać.
Nazwa zakwas wywodzi się stąd, że pierwotnie źródłem drożdży było...... ciasto pozostawione z poprzedniego wypieku. Pomiędzy wypiekami drożdże w pozostawionym cieście rozmnażały się wystarczająco by spulchnić następny wypiek. Wraz z innymi mikro organizmami obecnymi w pozostawionym cieście produkowały one również szereg substancji nadających zakwasowi kwaśny odczyn. Być może według współczesnych standardów higieny nie brzmi to zbyt apetycznie, ale uważano, że mycie naczynia do wyrabiania ciasta psuje jakość wypieku. Trzeba jednak przyznać, że składniki zakwasu nadają chlebowi specyficzny smak i wzbogacają go w witaminy i mikroelementy. Niektórzy twierdzą, ze prawdziwy chleb musi być na zakwasie.
Z dobrze wyrobionego ciasta formuje się bochenki lub wkłada do formy. Odstawia się by podrósł (czyli pozwala drożdżom 'popracować') a następnie wkłada się do gorącego pieca.
Chleb jest upieczony gdy wokół rozchodzi się charakterystyczny zapach upieczonego chleba, a po popukaniu w skórkę słyszymy 'pusty dźwięk'.
Mniej więcej tyle można powiedzieć o elementach wspólnych dla róznorodnego zjawiska zwanego chlebem. Chleb jest podstawa wyzywienia na olbrzymim obszarze, gdzie podstawową uprawą są bogate w gluten trawy. Przez setki, a może nawet tysiace lat był on produkowany w niezliczonych piekarniach i domowych piecach z tego co aktualnie było pod reką. Każdy producent bez wzgledu na to czy produkował chleb na sprzedaż czy na użytek domowników miał swoje tajemne dodatki, które poprawiały smak i trwałość chleba, lub zapobiegały jego przypaleniu w gorącym piecu. W kazdym regionie podstawowym zbożem chlebowym, było te, które mogłobyc tam uprawiane. Podobnie było z dodatkami
Technika przygotowania ciasta na chleb polega na dokładnym wyrabianiu mąki z wodą, aż cząsteczki glutenu wchłoną wodę, napęcznieją i zmienia się w kleista substancje, która połączy pozostałe składniki mąki. Wtedy ciasto staje się gładkie W wysokiej temperaturze nasiąknięty woda gluten się ścina sprawiając, że ciasto przestaje być plastyczne.
Oczywiście sama woda, maka i staranne ugniatanie to zbyt mało by nadać pieczywu pulchność. Potrzebne są jeszcze drożdże. Piekarskie lub dzikie zwane zakwasem. Drożdże rozkładają obecna w mące skrobię produkując między innymi cząsteczki gazu, które uwięzione w cieście nadają mu 'pulchność' czyli sprawiają, że nie jest ono zbitą masą.
Oczywiście najpierw był zakwas. Jak i kiedy dzikie szczepy drożdży zapałętały się do przygotowywanego ciasta nikt nie wie. W każdym razie gdy zauważono, że z ich pomocą można uzyskać pulchny chleb zaczęto z tego korzystać.
Nazwa zakwas wywodzi się stąd, że pierwotnie źródłem drożdży było...... ciasto pozostawione z poprzedniego wypieku. Pomiędzy wypiekami drożdże w pozostawionym cieście rozmnażały się wystarczająco by spulchnić następny wypiek. Wraz z innymi mikro organizmami obecnymi w pozostawionym cieście produkowały one również szereg substancji nadających zakwasowi kwaśny odczyn. Być może według współczesnych standardów higieny nie brzmi to zbyt apetycznie, ale uważano, że mycie naczynia do wyrabiania ciasta psuje jakość wypieku. Trzeba jednak przyznać, że składniki zakwasu nadają chlebowi specyficzny smak i wzbogacają go w witaminy i mikroelementy. Niektórzy twierdzą, ze prawdziwy chleb musi być na zakwasie.
Z dobrze wyrobionego ciasta formuje się bochenki lub wkłada do formy. Odstawia się by podrósł (czyli pozwala drożdżom 'popracować') a następnie wkłada się do gorącego pieca.
Chleb jest upieczony gdy wokół rozchodzi się charakterystyczny zapach upieczonego chleba, a po popukaniu w skórkę słyszymy 'pusty dźwięk'.
Mniej więcej tyle można powiedzieć o elementach wspólnych dla róznorodnego zjawiska zwanego chlebem. Chleb jest podstawa wyzywienia na olbrzymim obszarze, gdzie podstawową uprawą są bogate w gluten trawy. Przez setki, a może nawet tysiace lat był on produkowany w niezliczonych piekarniach i domowych piecach z tego co aktualnie było pod reką. Każdy producent bez wzgledu na to czy produkował chleb na sprzedaż czy na użytek domowników miał swoje tajemne dodatki, które poprawiały smak i trwałość chleba, lub zapobiegały jego przypaleniu w gorącym piecu. W kazdym regionie podstawowym zbożem chlebowym, było te, które mogłobyc tam uprawiane. Podobnie było z dodatkami
O pieczywach regionalnych
Złote myśli Jerry'ego |
Tym razem postanowiłem napisać słów kilka o pieczywie regionalnym. Z pieczywa regionalnego rozróżniamy krakowskie obwarzanki i poznańskie rogale, mamy jednak pewne podejrzenia, że pieczywa regionalnego powinno być jakby więcej. Wskazują na to dziwaczne odnalezione w starych książkach nazwy. Weźmy na przykład takie krzyże czyli chleb składający z mąki zmieszanej z ziemniakami otoczonej ciastem. Albo kołacze i korowaje czyli chleb na słodko. Zaglądamy więc do listy produktów regionalnych i tam znajdujemy np. chleb chłopski z Rogowa Sobóckiego, chleb z kminkiem ze Stolna, chleb wiejski dębowiecki, chleb nagawski wiecznie świeży, chleb razowy łańcucki na liściu kapusty i wiele innych regionalnych odmian chleba. Zajmijmy się jednak regionalnymi wypiekami, mniej znanymi niż chleb. Weźmy na przykład taki futomski bulwiok czyli pochodzący z okolic Rzeszowa drożdżowy pieróg napełniony farszem sporządzonym z ziemniaków, sera i mięty. Nazwa bulwiok pochodzi właśnie od ziemniaków (czyli bulw), które stanowiły główny składnik farszu czy także pochodzące spod Rzeszowa proziaki czyli szybkie do przyrządzenia pszenne placki. Przesuwając się bardziej na północ trafiamy na mrowisko czyli górę ułożonych na talerzu smażonych w głębokim tłuszczu faworków, obsypanych makiem, co rzeczywiście sprawia, że potrawa wygląda jak obleziona mrówkami. Na Mazurach można znaleźć z kolei lokalną odmianę piernika czyli brukowiec mazurski, który od innych pierników różni się swoją oryginalną strukturą, gdyż jest wykonany z drobnych piernikowych kuleczek. Zawracając do centrum kraju trafiamy na pochodzące z puszczy kurpiowskiej fafernuchy, które także są do pewnego stopnia spokrewnione z piernikami z uwagi na uzycie do ich wypieku miodu. Na fafernuchach można podobno połamać sobie zęby. W okolicach Radomska napotkać można natomiast tatarczuchy czyli placki z mąki gryczanej, których wypiek zapoczątkowali podobno kilkaset lat temu przetrzymywani tu jeńcy tatarscy. Inny tatarczuch tym razem w formie chleba pieczony jest w województwie śląskim. Tam też można spróbować zozworek, ciastek ze szpyrek czy kołocze oraz koszyczków. Te i inne pieczywo regionalne mozna obejrzeć tutaj Skoro już jesteśmy przy regionalnych potrawach to może jeszcze słówko o regionalnych gusłach i czarach. Niezawodnym sposobem na odnalezienie ciała topielca było podobno puszczenie na wodę bohenka chleba z osadzoną na nim zapaloną świeczką. Zwyczaj ten praktykowano jeszcze na początku XX wieku. Coś mi świta, że w jakichś wspomnieniach ktoś pisał, ze tak własnie odnaleziono czyjeś ciało. |
Biscotti
Jak wiadomo nic tak nie poprawia smaku jedzenia jak dziwna nazwa i pokręcona historia dotycząca tego kto i w jakich okolicznościach je wymyślił. Biscotti spełnia obydwa warunki. Weźmy samą nazwę, która po włosku może oznaczać mniej więcej "pieczone dwa razy", ale w każdym innym języku brzmi dziwnie i nic nie oznacza.
Jeśli chodzi o historię to o biscotti wspominał podobno już Pliniusz Starszy informując uprzejmie iż było to jedzenie rzymskich legionistów, gdyż z uwagi na podwójną obróbkę cieplną dłużej zachowywało przydatność do spożycia. Sądząc po tym opisie ówczesne biscotti było jakąś odmianą wojskowego suchara, który sam w sobie może nie jest interesujący, ale jak doda się do tego rzymskich legionistów w swoich spódniczkach i sandałach, Juliusza Cezara, Kleopatrę i Antoniusza to od razu pospolity wojskowy suchar nabiera swoistego smaku.
Suchar czy nie suchar przepis przekazywany ustnie przetrwał przez stulecia i w okolicach XIII wieku został nawet zapisany, a sam produkt rozpowszechnił się po całej Europie jako "biscuit", który jednak ze swoim poprzednikiem niewiele miał wspólnego, gdyż oryginalne biscotti mimo licznych modyfikacji jakie przeszło przez stulecia dalej przypomina trochę suchar, tyle że dosłodzony i napchany bakaliami.
W skrócie biscotti robi się tak.
Wziąść 3 jajka, 2 szklanki mąki, 3/4 szklanki cukru, 1 szklankę bakalii, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia, szczyptę soli. Do miski wrzucić wszystko poza bakaliami i wymiksować. Dodać bakalii i wyrabiać dalej ciasto rękami aż da uformować się z niego kulę (trochę tak jak przy robieniu piernika). Kulę następnie rozpłaszczyć i uformować w niej podłużny bochenek, który kładzie się na blachę wyłożoną pergaminem i piecze przez 30 min w temperaturze ok. 200 stopni Celsjusza. Następnie ciasto należy wyciągnąć z piekarnika, przestudzić, pokroić na plasterki i jeszcze raz włożyć do piekarnika, tym razem na 15 minut.
Jeśli chodzi o historię to o biscotti wspominał podobno już Pliniusz Starszy informując uprzejmie iż było to jedzenie rzymskich legionistów, gdyż z uwagi na podwójną obróbkę cieplną dłużej zachowywało przydatność do spożycia. Sądząc po tym opisie ówczesne biscotti było jakąś odmianą wojskowego suchara, który sam w sobie może nie jest interesujący, ale jak doda się do tego rzymskich legionistów w swoich spódniczkach i sandałach, Juliusza Cezara, Kleopatrę i Antoniusza to od razu pospolity wojskowy suchar nabiera swoistego smaku.
Suchar czy nie suchar przepis przekazywany ustnie przetrwał przez stulecia i w okolicach XIII wieku został nawet zapisany, a sam produkt rozpowszechnił się po całej Europie jako "biscuit", który jednak ze swoim poprzednikiem niewiele miał wspólnego, gdyż oryginalne biscotti mimo licznych modyfikacji jakie przeszło przez stulecia dalej przypomina trochę suchar, tyle że dosłodzony i napchany bakaliami.
W skrócie biscotti robi się tak.
Wziąść 3 jajka, 2 szklanki mąki, 3/4 szklanki cukru, 1 szklankę bakalii, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia, szczyptę soli. Do miski wrzucić wszystko poza bakaliami i wymiksować. Dodać bakalii i wyrabiać dalej ciasto rękami aż da uformować się z niego kulę (trochę tak jak przy robieniu piernika). Kulę następnie rozpłaszczyć i uformować w niej podłużny bochenek, który kładzie się na blachę wyłożoną pergaminem i piecze przez 30 min w temperaturze ok. 200 stopni Celsjusza. Następnie ciasto należy wyciągnąć z piekarnika, przestudzić, pokroić na plasterki i jeszcze raz włożyć do piekarnika, tym razem na 15 minut.
WIĘCEJ O KAPITULE WIELKIEGO KALESONA I INNYCH PROJEKTACH |